wtorek, 19 listopada 2013

Woda ~wikra;*

Poszła razem z mamą na plażę. Jak zawsze przez cały czas wpatrywała się w morze. Uwielbiała wodę. Razem z mamą siedziała na piasku i nic nie mówiąc patrzyły, jak fale uderzały o brzeg. Obydwie to uwielbiały. Morze było miejscem, gdzie mogły być szczęśliwe...


~~~
Śmierć była dla niej najlepszym rozwiązaniem. Wiele razy chciała pod osłoną nocy wyjść z domu przez okno, pójść na klif i zrzucić się w wodę. Coś jednak nie pozwalało jej tego zrobić. Wciąż miała nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro. Codziennie więc, patrząc przez okno na morze, powtarzała sobie, że jutro będzie lepiej. Niestety, było coraz gorzej. Francesca zamknęła się w sobie. Traciła przyjaciół. Nie miała wsparcia u ojca. Kłóciła się z nim o wszystko. On uważał, że to przez nią matka skoczyła z klifu.
Minął rok i wszystko, oprócz chęci popełnienia samobójstwa, odeszło. Nie miała żadnych przyjaciół, a ojciec z nią nie rozmawiał. Nadzieja na lepsze jutro również powoli odchodziła.
Wieczorem poszła do Studio na występ jej dawnej przyjaciółki. Uwielbiała słuchać jak ona śpiewa.
Francesca usiadła w ostatnim rzędzie. Przedstawienie się zaczęło. Opowiadało ono o historii dziewczyny, która wszystko traci, po tym jak zostawił ją ukochany. Później dziewczyna spotyka na ulicy innego chłopaka, który jej pomaga. Ona się w nim zakochuje z wzajemnością i wszyscy są szczęśliwi.
Jakie to sztuczne- pomyślała Francesca.
Po spektaklu wyszła z budynku. Jak zwykle dręczyła ją myśl o samobójstwie. Zamyślona wpadła na chłopaka, który grał w przedstawieniu. On uśmiechnął się delikatnie do dziewczyny. Ona utonęła w jego oczach.
- Mam na imię Marco...
~~~
Spędzali razem każdą wolną chwilę. Chodzili na długie spacery przy brzegu morza. On nie mógł zrozumieć jej fascynacji morzem. Ona zawsze tłumaczyła, że woda przypomina jej mamę.
Każdego dnia siadali na piasku przytuleni do siebie i patrzyli w błękit morza. Francesca powoli zapominała o tym, by odebrać sobie życie. Była szczęśliwa. Marco był dla niej wyjątkowy. To dla niego chciała żyć.
Pewnego dnia, gdy razem przyszli na plażę, on złapał jej dłoń i oznajmił, że musi się o coś spytać. Klęknął i wyjął z kieszeni małe pudełeczko.
- Wyjdziesz za mnie?
~~~
Spojrzała w lustro i dokonała ostatnich poprawek makijażu. Chciała wyglądać pięknie, w końcu to jej ślub. Do jej pokoju weszła siostra Marco.
- Gotowa?- spytała.
Francesca uśmiechnęła się.
- Gotowa.
~~~
Co czuje osoba, której świat się zawalił? Francesca czuła wielką pustkę. Chciała, by to się jak najszybciej skończyło. W głowie wciąż miała jego słowa. Łzy ciekły po jej policzkach strumieniami. Wiedziała dobrze gdzie biegnie, choć nic nie widziała. Drogę znała na pamięć.
"Nie, przepraszam Fran, ale cię nie kocham".
Zatrzymała się na klifie. Serce biło jej jak szalone. Odwróciła się, by sprawdzić, czy ktoś jej nie goni, czy coś dla kogoś znaczy. Nie zdziwiła się, gdy za nią nikogo nie było. Spojrzała na niespokojne morze. Czuła, że woda ją woła. Powoli zamknęła oczy i zrobiła krok do przodu.



~~~
- Idziesz do wody?
Mama Francesci skinęła głową. Mała Francesca spojrzała na nią swoimi wielkimi, ciemnymi oczami.
- Kiedy wrócisz mamo?
- Ja już nie wrócę, ale się jeszcze spotkamy. Pamiętaj, że jak będziesz miała jakiś problem, słuchaj się wody...




~~~~~~~~
Następny Camila i Andres :)

4 komentarze: