Czy już zawsze tak będzie? Dlaczego ja mu uwierzyłam? Te wszystkie czułe słówka, jego dotyk, pocałunki... To nic nie znaczyło.
Moje włosy lekko powiewały na wietrze. Myślałam. Myślałam o nim.
Wokół mnie nie było żywej duszy.
To była tylko gra. On mnie nie kochał.
Z drzewa spadł złoty liść.
To koniec.
Wrzuciłam kawałek bułki do jeziora.
Tęsknię za nim.
Popłynęła kaczka.
Zranił mnie, ale...
Zwierze spojrzało na mnie, po czym powoli odpłynęło.
...Ja go nadal kocham.
Wstałam z ławki w parku próbując się nie rozpłakać. Ruszyłam w stronę domu, patrząc jak kolejne liście opadają na ziemię.
Zaczęła się jesień. To moja ulubiona pora roku. Niestety, nie mogę się nią cieszyć. Nie teraz, gdy poznałam prawdę.
Idąc w stronę domu mijałam ludzi. Szczęśliwych ludzi. Każdy z nich był uśmiechnięty, jakby chciał mi pokazać, że jego życie jest idealne. Moje takie nie jest.
Dziewczyna o ciemnych włosach i oczach wręczyła mi ulotkę. Wzięłam kawałek papieru, wiedząc jaka to ciężka praca.
Na ulotce była para zakochanych, a dookoła światła i pełno ludzi z napojami alkoholowymi w dłoniach. Nad nimi widniał napis "klub life".
Zgniotłam ulotkę. Czemu wszędzie gdzie spojrzę są szczęśliwi ludzie?
Weszłam do domu nie witając się z nikim. Po chwili siedziałam już w pokoju.
Z miejsca, gdzie właśnie się znajduję idealnie widać nasze zdjęcie na szafce. Postawiłam je tam, gdy jeszcze byliśmy razem.
Zrobiło mi się jakoś słabo, więc położyłam się na łóżku. Głowę obróciłam w stronę okna.
Kiedyś wszedł przez nie do mojego pokoju. Zawsze był romantyczny.
Przygryzłam lekko wargę.
Nie mogę teraz o nim myśleć.
Powoli zamknęłam oczy.
Sen. Sen to teraz najlepsze rozwiązanie.
Już odpływałam w krainę snów.
Zaraz będzie dobrze. Dosłownie za chwilę nie będę musiała o tym wszystkim myśleć.
Ktoś lub coś uderzyło w szybę, wyrywając mnie z objęć Morfeusza.
Nie otworzę oczu. To pewnie tylko ptak.
Zacisnęłam mocniej powieki, lecz ktoś najwyraźniej chciał się dostać do mojego pokoju przez okno.
Nie wytrzymałam i otworzyłam oczy.
On. Przyszedł tutaj.
Za szybą był ON. Stał na balkonie, czekając, aż mu otworzę. Poczułam ból w klatce piersiowej. Jakby ktoś wbił mi nóż w serce, a potem je wyjął i cisnął nim o ścianę.
Przez chwilę zapomniałam o tym, co ON zrobił. Zapomniałam o tym kłamstwie, grze.
Otworzyłam mu. Wszedł do środka.
- Po co tu przyszedłeś?- spytałam patrząc w jego pełne blasku oczy.
Przysunął się do mnie. Nie mówiąc nic złączył nasze usta w słodkim pocałunku.
On mnie jednak kocha? Może to kolejna gra? Kolejny podstęp.
Nie potrafię się od niego odsunąć. Kocham go, choć mnie zranił. Nie potrafię o nim zapomnieć. Mój umysł każe mi go odepchnąć, ale serce nie pozwala.
Po dłuższej chwili odsunęliśmy się od siebie.
Był szczęśliwy. Pewnie myśli, że wszystko będzie jak dawniej. Myśli, że mu wybaczyłam.
- Nie- usiadłam na łóżku.
On spojrzał na mnie badawczo, próbując pewnie odgadnąć co to krótkie "nie" mogło znaczyć.
- Ja nie potrafię ci wybaczyć.
Usiadł obok mnie. Czułam ciepło bijące od jego ciała. Część mnie chciała wtulić się w niego, ale druga połowa pozostała nieugięta.
- Przepraszam.
Nie byłam pewna, czy się nie przesłyszałam.
On mnie przeprosił?
Wstałam, choć moje nogi się trzęsły. ON zrobił to samo. Jego dłonie powędrowały na moje ramiona. Lekko podniosłam głowę, tak bym widziała jego oczy. Podobno są to zwierciadła duszy.
- Kocham cie- wyszeptał, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
Wierzyć mu? Może znów kłamie?
- Ja ciebie też- powiedziałam.
Zdziwiły mnie moje słowa. Czy ja na prawdę chce z nim znów być?
Moje niepewności rozwiał kolejny pocałunek, który ON złożył na moich ustach.
Tak. Kocham go. Przeszłość już nie ma znaczenia.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Nic nie mówiliśmy. Słowa są zbędne, gdy jesteśmy razem.
Drzwi lekko zaskrzypiały. Obróciliśmy głowy w stronę mojego ojca, który wszedł do pokoju.
- Violetto, chodź na- podniósł głowę i dopiero wtedy zauważył, iż obok mnie ktoś stoi- przepraszam. Nie wiedziałem, że masz gościa. Witaj Diego.
Moje włosy lekko powiewały na wietrze. Myślałam. Myślałam o nim.
Wokół mnie nie było żywej duszy.
To była tylko gra. On mnie nie kochał.
Z drzewa spadł złoty liść.
To koniec.
Wrzuciłam kawałek bułki do jeziora.
Tęsknię za nim.
Popłynęła kaczka.
Zranił mnie, ale...
Zwierze spojrzało na mnie, po czym powoli odpłynęło.
...Ja go nadal kocham.
Wstałam z ławki w parku próbując się nie rozpłakać. Ruszyłam w stronę domu, patrząc jak kolejne liście opadają na ziemię.
Zaczęła się jesień. To moja ulubiona pora roku. Niestety, nie mogę się nią cieszyć. Nie teraz, gdy poznałam prawdę.
Idąc w stronę domu mijałam ludzi. Szczęśliwych ludzi. Każdy z nich był uśmiechnięty, jakby chciał mi pokazać, że jego życie jest idealne. Moje takie nie jest.
Dziewczyna o ciemnych włosach i oczach wręczyła mi ulotkę. Wzięłam kawałek papieru, wiedząc jaka to ciężka praca.
Na ulotce była para zakochanych, a dookoła światła i pełno ludzi z napojami alkoholowymi w dłoniach. Nad nimi widniał napis "klub life".
Zgniotłam ulotkę. Czemu wszędzie gdzie spojrzę są szczęśliwi ludzie?
Weszłam do domu nie witając się z nikim. Po chwili siedziałam już w pokoju.
Z miejsca, gdzie właśnie się znajduję idealnie widać nasze zdjęcie na szafce. Postawiłam je tam, gdy jeszcze byliśmy razem.
Zrobiło mi się jakoś słabo, więc położyłam się na łóżku. Głowę obróciłam w stronę okna.
Kiedyś wszedł przez nie do mojego pokoju. Zawsze był romantyczny.
Przygryzłam lekko wargę.
Nie mogę teraz o nim myśleć.
Powoli zamknęłam oczy.
Sen. Sen to teraz najlepsze rozwiązanie.
Już odpływałam w krainę snów.
Zaraz będzie dobrze. Dosłownie za chwilę nie będę musiała o tym wszystkim myśleć.
Ktoś lub coś uderzyło w szybę, wyrywając mnie z objęć Morfeusza.
Nie otworzę oczu. To pewnie tylko ptak.
Zacisnęłam mocniej powieki, lecz ktoś najwyraźniej chciał się dostać do mojego pokoju przez okno.
Nie wytrzymałam i otworzyłam oczy.
On. Przyszedł tutaj.
Za szybą był ON. Stał na balkonie, czekając, aż mu otworzę. Poczułam ból w klatce piersiowej. Jakby ktoś wbił mi nóż w serce, a potem je wyjął i cisnął nim o ścianę.
Przez chwilę zapomniałam o tym, co ON zrobił. Zapomniałam o tym kłamstwie, grze.
Otworzyłam mu. Wszedł do środka.
- Po co tu przyszedłeś?- spytałam patrząc w jego pełne blasku oczy.
Przysunął się do mnie. Nie mówiąc nic złączył nasze usta w słodkim pocałunku.
On mnie jednak kocha? Może to kolejna gra? Kolejny podstęp.
Nie potrafię się od niego odsunąć. Kocham go, choć mnie zranił. Nie potrafię o nim zapomnieć. Mój umysł każe mi go odepchnąć, ale serce nie pozwala.
Po dłuższej chwili odsunęliśmy się od siebie.
Był szczęśliwy. Pewnie myśli, że wszystko będzie jak dawniej. Myśli, że mu wybaczyłam.
- Nie- usiadłam na łóżku.
On spojrzał na mnie badawczo, próbując pewnie odgadnąć co to krótkie "nie" mogło znaczyć.
- Ja nie potrafię ci wybaczyć.
Usiadł obok mnie. Czułam ciepło bijące od jego ciała. Część mnie chciała wtulić się w niego, ale druga połowa pozostała nieugięta.
- Przepraszam.
Nie byłam pewna, czy się nie przesłyszałam.
On mnie przeprosił?
Wstałam, choć moje nogi się trzęsły. ON zrobił to samo. Jego dłonie powędrowały na moje ramiona. Lekko podniosłam głowę, tak bym widziała jego oczy. Podobno są to zwierciadła duszy.
- Kocham cie- wyszeptał, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
Wierzyć mu? Może znów kłamie?
- Ja ciebie też- powiedziałam.
Zdziwiły mnie moje słowa. Czy ja na prawdę chce z nim znów być?
Moje niepewności rozwiał kolejny pocałunek, który ON złożył na moich ustach.
Tak. Kocham go. Przeszłość już nie ma znaczenia.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Nic nie mówiliśmy. Słowa są zbędne, gdy jesteśmy razem.
Drzwi lekko zaskrzypiały. Obróciliśmy głowy w stronę mojego ojca, który wszedł do pokoju.
- Violetto, chodź na- podniósł głowę i dopiero wtedy zauważył, iż obok mnie ktoś stoi- przepraszam. Nie wiedziałem, że masz gościa. Witaj Diego.
fajny <333
OdpowiedzUsuńDiego i Viola <333333